W poszukiwaniu śladów Biblii
Studenci Instytutu Turystyki Krajów Biblijnych WSTH w Podkowie Leśnej p.k. Nysa w ramach zajęć terenowych przebywali w dniach 13-20 XII 2003 r w Egipcie, gdzie szukali śladów Biblii. Ich miejscem pobytu był znany kurort egipski SHARM EL SHEIKH. Jest to najpiękniejszy ośrodek wypoczynkowy w Egipcie, nowoczesny kurort, który powstał zaledwie 15 lat temu. Miasteczko to usytuowane jest miedzy skalnym masywem Synaju, a niewiarygodnie niebieskim Morzem Czerwonym z przebogatą morską florą. W ciągu ostatnich lat wybudowano tutaj luksusowe kompleksy hotelowe, gwarantujące turystom ekskluzywny wypoczynek. Miasto proponuje bardzo bogatą ofertę sportów wodnych: nurkowanie, skutery wodne, narty wodne. Tutaj bardzo często wystarczy wejść do wody, by móc podziwiać cudowne, niewiarygodnie kolorowe ryby.
Targuj się i płać napiwki
Religią w Egipcie jest islam. Niewielki procent stanowi chrześcijaństwo i judaizm. Językiem urzędowym w Egipcie jest arabski. W hotelach porozumiewać się można po angielsku lub niemiecku, w naszym hotelu „Palermo”, gdzie byliśmy zakwaterowani można było porozumiewać się tylko w języku angielskim. Egipt to także raj dla lubiących zakupy. Właściwie w każdym miejscu na bazarach i w sklepach prywatnych można, a nawet zaleca się targowanie, standardem jest to, że sprzedawca podaje cenę 3 razy wyższą, niż ta, za którą gotowy jest sprzedać towar. Nie uważa tego za oszustwo, lecz za zasady dobrego handlu. Na każdym właściwie kroku spotyka się sprzedawców oferujących swoje towary. A kasety z folklorem egipskim są odtwarzane nawet podczas postoju autobusu. W Egipcie zwyczajowo obowiązuje bakszysz - napiwki. Właściwie wszędzie musieliśmy zostawiać napiwki, nawet musieli go zostawić studenci, którzy zgubiliśmy się na bazarze w Kairze i policjant pokazywał im drogę do autobusu, zażyczył sobie dosyć wysokiego bakszyszu, ale wtedy było im wszystko jedno, byle tylko dostać się do autobusu.
Zemsta faraona i nocna wyprawa
Aby stawić czoło zdarzającym się w Egipcie zaburzeniom przewodu pokarmowego spowodowanych zmianą wody, kazano nam zabezpieczyć się w leki, oraz pić wodę tylko butelkowaną, ponieważ woda nawet po przegotowaniu nie nadawała się do picia, na szczęście nikomu nie przytrafiła się „Zemsta Faraona” Latem w Egipcie wystarczą przewiewne ubrania, nakrycia głowy, okulary. W okresie wiosenno - jesiennym temperatury wieczorem znacznie spadają, - czego sami doświadczyliśmy wieczorami, a chyba najbardziej podczas wycieczki na górę Synaj i podczas nocnego przejazdu do Kairu. Wycieczka na Górę Synaj to wycieczka, którą zapamiętamy na pewno najdłużej. Zaczęliśmy wycieczkę spod stóp Góry Synaj o 1.30 w nocy. Wyjechaliśmy z hotelu o 22.00. Tam wszędzie są duże odległości, dlatego na wszystkie prawie wycieczki autokarowe wyjeżdża się w nocy. W Egipcie w tym okresie, kiedy My byliśmy, temperatury w dzień sięgają 30 stopni w nocy spadają do 8-12... Dla Arabów to zima, jak my paradowaliśmy w strojach kąpielowych po basenie , oni siedzieli przy basenie w kurtkach zimowych patrząc na nasze gołe ciała trochę dziwnie. Ale wiedzieliśmy, że na Górę Synaj trzeba się ubrać ciepło....bo tam czeka nas wysokość 2289 m nad poziom morza. Każdy ubrał, więc co miał najcieplejszego, okazało się ze to wszystko było dużo za mało. Do wierzchołka Góry jest 6 stacji Beduińskich a potem tylko 700 stopni...
Jak mrówki z ognikami
Rozpoczęliśmy na dole marsz z latarkami, w całkowitej ciemności i ciszy...to niesamowite, widać było tylko groźne ciemne zbocza górskie i ten ciąg ludzi drepczących w ciszy z latarkami w dłoniach.... Wyglądali z daleka jak mrówki z ognikami... My tez rozpoczęliśmy dziarsko marsz, nie zdając sobie w ogóle sprawy co nas czeka. Przeszliśmy pierwszą stację...Była to już dość duża odległość. Ale nie czuliśmy zimna tylko zmęczenie, fizyczne już po pierwszym odcinku. Teren górski, ostre kamienie, brak dobrych butów do wspinaczki górskiej. Bo czy adidasy to dobre buty...raczej nie. Tak doszliśmy do 6 stacji beduińskiej. Dalej czekało nas „tylko” 700 stopni. Stopnie to u nas inaczej wyglądają.To były półki skalne wykute w skałach, wąskie i niebezpieczne. Zaczęliśmy wspinaczkę. Ale zaczęło się już zimno i wiatr, dość silny..... Im wyżej tym było zimniej. Zimno okropne takie górskie, przenikliwe. Do szpiku kości.... Ale weszliśmy na górę, z trudem, ale weszliśmy na sam szczyt....
Sądny dzień
Na górze mieliśmy oglądać wschód słońca. W momencie, kiedy tam weszliśmy, zaczął się „sądny” dzień. Rozpętała się taka burza, jakiej nigdy nie widzieliśmy. Grad i okropne błyskawice rozdzierające niebo. Koniec świata, albo sceneria jak z Biblii. Brakowało tylko Mojżesza i Pana Boga z Tablicami. Pilotka Japońska zaczęła krzyczeć do Japończyków żeby schodzili w dół, bo piorun może ich trafić. My przykleiliśmy się do jedynej budowli, jaka tam była, a raczej jej resztek, czyli do prostej ściany, która oczywiście nie dawała nam schronienia. Schodzić, ale jak po tych półkach skalnych, ślizgich teraz, z popychającymi się ludźmi. Stać przy tej ścianie ryzykując w każdej chwili uderzenie pioruna.Każda opcja była do niczego. Zaczęło się rozwidniać. Zaczęliśmy powoli schodzić, zimno niesamowite, przemoczone ubrania, zmarznięci do szpiku kości. Ale byliśmy dumni z siebie, że tam byliśmy, ze nie poddaliśmy się tylko dotarliśmy na sam szczyt w takich warunkach pogodowych. Myśleliśmy, ze to już koniec naszych przygód na tej wycieczce, okazało się ze nie.
Beduin z bronią za paskiem
Gdy byłyśmy przy ostatniej stacji Beduińskiej zauważyłyśmy, ze przyłączyli się do nas dwaj Beduini. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale oni byli nietypowi. Ubrani elegancko , kurtki skórzane z napisami, ale chusty beduińskie na twarzach. Zaczęli z nami iść, ale ani nie przyspieszali ani nie zwalniali. Po pewnym czasie wyminęli nas trochę i jeden podniósł ręce do góry i coś wyciągał z kieszeni. Zobaczyliśmy z przerażeniem ze on miał za paskiem od spodni BROŃ. Zatrzymaliśmy się, żeby nas wyminęli i w tym momencie jeden z nich też się zatrzymał i zaczął zawiązywać buta. Byliśmy pewni ze czekają na nas, ale po co.... Ten drugi w tym momencie zaczął przekładać swoją broń z kieszeni jednej do drugiej...ale tak żebyśmy to widzieli. I też czekał na nas. Byliśmy przestraszeni i to porządnie. Puste góry, nikogo w pobliżu i dwóch Beduinów z bronią. Zaczęliśmy biec....coraz szybciej i szybciej. W oddali widzieliśmy klasztor gdzie mieliśmy zbiórkę. Nikt nie pamiętał o zmęczeniu. Dobiegliśmy do Klasztoru ostatkiem sił. Tam mieliśmy spotkanie z pilotką. Opowiedzieliśmy jej o całym zdarzeniu. Pilotka wysłała pilota egipskiego, aby sprawdził kto to był? I co się okazało....
Dobry dowcip
To była policja turystyczna, która nas OCHRANIAŁA.....ponieważ byliśmy już ostatnia grupą, która schodziła z góry. Zauważyła, ze wystraszyliśmy się...wiec potraktowała to jak dobry dowcip...czyli „joke”....i odegrała przed nami scenę jak z gangsterskich filmów.....Ale nas to wtedy naprawdę nie śmieszyło.
Poza tym wszyscy uczestniczyliśmy też w wycieczce do Kairu. Po drodze przejechaliśmy pod KANAŁEM SUESKIM, tym samym zmieniliśmy kontynent azjatycki na afrykański. Zwiedziliśmy tam Kairskie Muzeum Narodowe, Piramidy w Gizie: Cheopsa, Chefrena i Merykenosa; oraz Sfinksa. Oprócz tego oczywiście wiele wycieczek do wyboru aby obejrzeć piękne rafy koralowe jakich w Egipcie wiele jak np. całodzienna wyprawa statkiem do „Królestwa Nurkowego”- RAS MOHAMED gdzie nurkowanie odbywało się w Parku Narodowym, wiec nie wszędzie łódź mogła zacumować, podczas dwóch zejść łódź była zacumowana, ale dopiero podczas trzeciego zejścia wypuszczono nas do wody, a statek popłynął dalej. Nurkowanie 6 godzinne (3 razy po 2 godziny), było naprawdę niesamowitym przeżyciem. Do domu dotarliśmy bezpiecznie wyczarterowanym samolotem polskich linii lotniczych Air Polonia. Wycieczka była niesamowita. Zupełnie inna kultura, obyczaje, które nas zadziwiły, ponieważ nie ma ich w kulturze europejskiej. Ludzie bardzo przyjaźni, z którymi mam nadzieję nadal niektórzy studenci będą utrzymywać kontakt. A czego studentów ITKB nauczyła ta wycieczka? Oprócz śladów Biblii , jakie niewątpliwie udało im się znaleźć , nauczyła ich też tego, że to co oglądają w National Geografic mogą zobaczyć i dotknąć również naprawdę, oraz tego, że Egipt, piramidy, sfinks i rafy koralowe, nie są wcale aż tak daleko od nas i nie są dla nas tak bardzo niedostępne jak im się to wcześniej wydawało.
Artykuł z Nowin Nyskich dnia 22 stycznia 2004 r.
Autor: Bożena Węcka
Kierunek magisterium
Ponad 80 studentów Instytutu Turystyki Krajów Biblijnych w Nysie uczestniczyło w uroczystej graduacji roku akademickiego 2003/2004. W czasie tej podniosłej uroczystości, która odbyła się 13 czerwca w sali koncertowej nyskiego Muzeum studenci odebrali dyplomy licencjackie z zakresu turystyki krajów biblijnych umożliwiające im kontynuację nauczania na studiach magisterskich.
Pierwsi studenci
pojawili się w sali nyskiego Muzeum dużo wcześniej przed zaplanowanym terminem uroczystości. Powód był oczywisty, na graduacji mieli zaprezentować się w specjalnie w tym celu przywiezionych z Podkowy Leśnej togach i biretach, więc każdy chciał mieć czas na przymiarkę stroju i nakrycia głowy. Tym bardziej, że studentom towarzyszyli licznie członkowie rodzin w osobach : mam , ojców, żon i mężów a nawet młodszych latorośli , więc każdy chciał wyglądać w tym dniu wyjątkowo.
Kiedy już wszyscy zajęli miejsca uroczyście wkroczyli w togach: rektor Bernard Koziróg, prorektor Mieczysław Tarasiuk oraz dyrektorzy ITKB Amadeusz Citlak i Bożena Węcka oraz pozostali wykładowcy. Potem były przemówienia , gratulacje. Rektor Bernard Koziróg dziękował młodzieży za wytrwałość w zdobywaniu wiedzy, gratulował bardzo dobrych wyników jakie uzyskali na egzaminach licencjackich, motywował do kontynuacji nauki na studiach magisterskich.
Mamy ocierały łzy
Potem nastąpiła chwila na którą czekali wszyscy: wręczenie dyplomów licencjackich studentom. Mamy ocierały łzy wzruszenia, kiedy widziały jak ich dzieci ubrane w przepiękne i dostojne togi odbierają z rąk Amadeusza Citlaka dyplomy a także nagrody ksiażkowe z rąk prorektora Mieczysława Tarasiuka. Dziewięć studentek miało wyjątkowy powód do dumy, otrzymały bowiem dyplomy ukończenia studiów z wyróżnieniem. W imieniu studentów wystąpiła Renata Kimso i podziękowała wykładowcom za trud włożony w nauczanie.
Potem już tylko były kwiaty, wspólne zdjęcia w czasie, których zgodnie z tradycją poszybowały w górę birety na znak końca nauki i wreszcie na koniec wspólne spotkanie przy kawie wszystkich i wykładowców i studentów i ich rodzin. Studenci w tych rodzinnych rozmowach podkreślali często miłą i przyjazną atmosferę panująca na zajęciach.
Teraz już tylko magsiterka
Teraz czeka ich tylko podjęcie decyzji o kontynuacji nauczania i uzupełnienie wykształcenia o dalszy stopień a mianowicie studia magisterskie. Absolwenci ITKB mają taką możliwość na : Uniwersytecie Warszawskim, WSE w Warszawie, Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych w Łodzi, Wyższej Szkole Handlowej we Wrocławiu oraz na Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach gdzie wybiera się ich najwięcej.
Od 1 października 2004 roku rozpoczyna także działalność w Nysie Instytut Promocji Zdrowia WSTH, który będzie przyjmował na studia licencjackie absolwentów Policealnego Studium Medycznego wszystkich specjalności i w tych dziedzinach studenci będą również mogli kształcić się w Nysie.
Artykuł z Nowin Nyskich dnia 17 czerwca 2004 r.
Autor: inf.wł.